niedziela, 18 sierpnia 2013

Liarry: Harry w Internecie

Pierwszy oneshot na nowym blożku. Wypadałoby się przywitać, a więc mówię Wam gromkie: hej! 

Paring: Liam Payne x Harry Styles lub po prostu Liarry
Ostrzeżenia: chyba żadnych
Tytuł: Harry w Internecie

Liam obserwował Harrego ze znudzeniem. Zaczynało już go irytować to, że kochanek trzeci dzień z rzędu spędzał przed laptopem i całkowicie wyłączył się z życia. Nawet się nie przebierał! Ciągle siedział w tych swoich za dużych gaciach (czasem Liam zastanawiał się, skąd te gacie znalazły się w garderobie Harrego, nigdy jednak nie zapytał o to), powyciąganym, a na dodatek poplamionym od sosu z pizzy, T–shircie i tłustych włosach. Z pewnością nie prezentował się w tamtym momencie jak mokry sen nastolatek.
– Harry – sapnął, rozkładając się na kanapie i odchylając ręcznik na bok. Chłopak w ogóle nie zareagował. – Harry – spróbował ponownie, nawet odsunął nogę, w jego mniemaniu, zachęcająco. Kochanek w końcu oderwał wzrok od laptopa, omiótł go znudzonym spojrzeniem i znowu powrócił spojrzeniem do ekranu. – No, cholera, Harry! – wydarł się, podnosząc się z kanapy. – Nie chcesz mnie przelecieć?! – Kto by pomyślał! Jeszcze kilka dni temu nie musiałby dawać mu żadnego znaku, Harry był non stop napalony. Robili to nawet w toalecie na lotnisku, bo temu gówniarzowi (nie, żeby Liam było o wiele starszy) się zachciało! A teraz? Gdy mają taką okazję? Wspólny pokój bez reszty zespołu i co najważniejsze – najbliższe dni tylko dla siebie?  
– Cicho – mruknął jedynie chłopak i machnął na niego ręką, chcąc go uciszyć. Liam sapnął, poirytowany.
– Co ty tam takiego robisz? – zapytał w końcu, rozkładając bezradnie ręce. Wyglądał dosyć komicznie, stojąc nagi na środku pokoju z penisem na wpół wzwiedzionym. W normalnych okolicznościach Harry zapewne by go wyśmiał, jednak teraz ważniejszy od Liama był komputer, a raczej jakaś strona internetowa, którą męczył od tych przeklętych trzech dni.
Liam podszedł do niego, zaglądając mu przez ramię, ale wtedy Harry złapał za ekran laptopa i trzasnął nim, nie dając kochankowi nic dojrzeć.
– Spadaj! – syknął do niego, a gdy Liam spróbował sięgnąć do komputera, Harry zeskoczył z krzesła obleganego od trzech dni i złapał za notebooka, przyciskając go do piersi.
– Co ty odwalasz? – Liam zmarszczył brwi, patrząc na niego z nieskrywanym zdziwieniem. Dopiero po chwili dostrzegł, że Harry jest cały czerwony na twarzy.
– Nic, nic. Chodźmy się pieprzyć! – powiedział szybko, kręcąc głową. Wyłączył laptopa i rzucił się na kochanka, przewracając go i przyciskając do podłogi.
– Ale najpierw idź się umyć – stwierdził Liam, czując nieświeży oddech Harrego, który pewnie przez te trzy dni nie widział szczoteczki do zębów. – I umyj dokładnie tyłek – powiedział, gdy młodszy chłopak zbierał się do łazienki. – Dzisiaj to ty będziesz na dole – dodał z szerokim uśmiechem. Harry odpowiedział mu tylko prychnięciem, po czym zniknął za drzwiami toalety.

Liam siedział chwilę, wsłuchując się w odgłos szumu prysznica. Spojrzał podejrzliwie na zostawionego przez Harrego laptopa i nie myśląc wiele, podszedł do niego i włączył. Po chwili pokazało mu się okienko do wpisania hasła. Zmarszczył niezadowolony brwi. Jego chłopak chciał coś ukryć?
Queen – wpisał, bo to było pierwsze, co mu przyszło na myśl. Nic. A może czekolada? Mało kto wiedział, że Harry był od niej uzależniony. Wpisał więc i czekoladę. Nic. Cholera, powoli zaczynało brakować mu pomysłów. Szum prysznica ustał. Spojrzał nerwowo na drzwi łazienki, teraz albo nigdy, stwierdził. Jak to na nich fanki mówiły? Kiedyś Niall coś o tym wspominał, teraz Liam jednak nie mógł sobie przypomnieć. Chyba połączenie ich imion. Liarry? Wpisał. Ku jego zdziwieniu, już po chwili pokazał mu się pulpit, na którym widniało jedno ze zdjęć Queena. Wszedł w przeglądarkę, odtworzył ostatnią sesję i… Drzwi od łazienki otworzyły się.
– Te nowe żele Adidasa strasznie fajne są, super, że… – Harry spojrzał na Liama, Liam na Harrego. Nastała chwila ciszy. Jedno mrugnięcie, drugie. Rozpoznanie sytuacji. I już po chwili Styles rzucił się na swojego kochanka z krzykiem i czerwoną twarzą. Liam poderwał się szybko z siedzenia i nie myśląc wiele, wskoczył na kanapę, przeskoczył ją, dopadł drzwi łazienki i zamknął się w niej.
– Oddaj, idioto! – Harry walnął dłonią w drzwi.
Liam nie przejął się, tylko zsunął się po drewnie w dół, na jasne płytki hotelowej łazienki. Miał teraz chwilę dla siebie.
– Nie czytaj!
Liam wszedł w Harrego. Chłopiec zapiszczał nisko i wierzgnął w jego stronę. „Mocniej” – poprosił szeptem.
Payne aż zamrugał ze zdziwienia. Tego by się nie spodziewał. Niall często wspominał o takich opowiadaniach, które tworzą ich fanki, sam jednak nigdy się w to nie zagłębiał. Nie chciał wiedzieć, z kim one go tam w tych swoich chorych fantazjach do łóżka wpychają. Chyba by zrobiło mu się niedobrze, gdyby się dowiedział, że na przykład z takim Niallem właśnie.
O tak, tak lubię – przeczytał Liam na głos, prawie dławiąc się śmiechem. – Harry rozchylił bardziej nogi, pozwalając, aby kochanek wszedł w niego bardziej i wypełnił go bolcem swojej miłości – nie wytrzymał. Ryknął śmiechem, kładąc się na płytki i upuszczając laptopa. – Chcesz mojego „bolca miłości”, Harry? – wydusił.
Harry otworzył drzwi łazienki i spojrzał na kochanka z góry, cały czerwony.
– Całkiem fajne są te opowiadania – powiedział, marszcząc groźnie brwi i najwidoczniej chcąc dzięki temu wyglądać poważniej.
– Mój bolec miłości – zsunął dłonią na penisa – czeka. To jak? – zapytał Liam i poruszył brwiami.
– A spieprzaj – prychnął i machnął ręką. Odwrócił się na pięcie i odszedł, zły.
– No ej, czekaj! – krzyknął za nim Liam, podnosząc się szybko z posadzki i ruszając za nim. – Ja naprawdę chcę się z tobą nim podzielić – powiedział i uśmiechnął się szeroko. Harry przewrócił oczami, ale podszedł do niego i pocałował mocno, po czym popchnął go na ścianę.