Pierwszy oneshot na nowym blożku. Wypadałoby się przywitać, a więc mówię Wam gromkie: hej!
Paring: Liam Payne x Harry Styles lub po prostu Liarry
Ostrzeżenia: chyba żadnych
Tytuł: Harry w Internecie
Liam
obserwował Harrego ze znudzeniem. Zaczynało już go irytować to, że kochanek
trzeci dzień z rzędu spędzał przed laptopem i całkowicie wyłączył się z życia.
Nawet się nie przebierał! Ciągle siedział w tych swoich za dużych gaciach
(czasem Liam zastanawiał się, skąd te gacie znalazły się w garderobie Harrego,
nigdy jednak nie zapytał o to), powyciąganym, a na dodatek poplamionym od sosu
z pizzy, T–shircie i tłustych włosach. Z pewnością nie prezentował się w tamtym
momencie jak mokry sen nastolatek.
–
Harry – sapnął, rozkładając się na kanapie i odchylając ręcznik na bok. Chłopak
w ogóle nie zareagował. – Harry – spróbował ponownie, nawet odsunął nogę, w
jego mniemaniu, zachęcająco. Kochanek w końcu oderwał wzrok od laptopa, omiótł
go znudzonym spojrzeniem i znowu powrócił spojrzeniem do ekranu. – No, cholera,
Harry! – wydarł się, podnosząc się z kanapy. – Nie chcesz mnie przelecieć?! –
Kto by pomyślał! Jeszcze kilka dni temu nie musiałby dawać mu żadnego znaku,
Harry był non stop napalony. Robili to nawet w toalecie na lotnisku, bo temu
gówniarzowi (nie, żeby Liam było o wiele starszy) się zachciało! A teraz? Gdy
mają taką okazję? Wspólny pokój bez reszty zespołu i co najważniejsze – najbliższe
dni tylko dla siebie?
–
Cicho – mruknął jedynie chłopak i machnął na niego ręką, chcąc go uciszyć. Liam
sapnął, poirytowany.
–
Co ty tam takiego robisz? – zapytał w końcu, rozkładając bezradnie ręce.
Wyglądał dosyć komicznie, stojąc nagi na środku pokoju z penisem na wpół
wzwiedzionym. W normalnych okolicznościach Harry zapewne by go wyśmiał, jednak
teraz ważniejszy od Liama był komputer, a raczej jakaś strona internetowa,
którą męczył od tych przeklętych trzech dni.
Liam
podszedł do niego, zaglądając mu przez ramię, ale wtedy Harry złapał za ekran
laptopa i trzasnął nim, nie dając kochankowi nic dojrzeć.
–
Spadaj! – syknął do niego, a gdy Liam spróbował sięgnąć do komputera, Harry
zeskoczył z krzesła obleganego od trzech dni i złapał za notebooka,
przyciskając go do piersi.
–
Co ty odwalasz? – Liam zmarszczył brwi, patrząc na niego z nieskrywanym
zdziwieniem. Dopiero po chwili dostrzegł, że Harry jest cały czerwony na
twarzy.
–
Nic, nic. Chodźmy się pieprzyć! – powiedział szybko, kręcąc głową. Wyłączył
laptopa i rzucił się na kochanka, przewracając go i przyciskając do podłogi.
–
Ale najpierw idź się umyć – stwierdził Liam, czując nieświeży oddech Harrego,
który pewnie przez te trzy dni nie widział szczoteczki do zębów. – I umyj
dokładnie tyłek – powiedział, gdy młodszy chłopak zbierał się do łazienki. –
Dzisiaj to ty będziesz na dole – dodał z szerokim uśmiechem. Harry odpowiedział
mu tylko prychnięciem, po czym zniknął za drzwiami toalety.
Liam
siedział chwilę, wsłuchując się w odgłos szumu prysznica. Spojrzał podejrzliwie
na zostawionego przez Harrego laptopa i nie myśląc wiele, podszedł do niego i
włączył. Po chwili pokazało mu się okienko do wpisania hasła. Zmarszczył
niezadowolony brwi. Jego chłopak chciał coś ukryć?
Queen
– wpisał, bo to było pierwsze, co mu przyszło na myśl. Nic. A może czekolada?
Mało kto wiedział, że Harry był od niej uzależniony. Wpisał więc i czekoladę.
Nic. Cholera, powoli zaczynało brakować mu pomysłów. Szum prysznica ustał.
Spojrzał nerwowo na drzwi łazienki, teraz albo nigdy, stwierdził. Jak to na
nich fanki mówiły? Kiedyś Niall coś o tym wspominał, teraz Liam jednak nie mógł
sobie przypomnieć. Chyba połączenie ich imion. Liarry? Wpisał. Ku jego
zdziwieniu, już po chwili pokazał mu się pulpit, na którym widniało jedno ze
zdjęć Queena. Wszedł w przeglądarkę, odtworzył ostatnią sesję i… Drzwi od
łazienki otworzyły się.
–
Te nowe żele Adidasa strasznie fajne są, super, że… – Harry spojrzał na Liama,
Liam na Harrego. Nastała chwila ciszy. Jedno mrugnięcie, drugie. Rozpoznanie
sytuacji. I już po chwili Styles rzucił się na swojego kochanka z krzykiem i
czerwoną twarzą. Liam poderwał się szybko z siedzenia i nie myśląc wiele,
wskoczył na kanapę, przeskoczył ją, dopadł drzwi łazienki i zamknął się w niej.
–
Oddaj, idioto! – Harry walnął dłonią w drzwi.
Liam
nie przejął się, tylko zsunął się po drewnie w dół, na jasne płytki hotelowej
łazienki. Miał teraz chwilę dla siebie.
–
Nie czytaj!
Liam wszedł w Harrego. Chłopiec
zapiszczał nisko i wierzgnął w jego stronę. „Mocniej” – poprosił szeptem.
Payne
aż zamrugał ze zdziwienia. Tego by się nie spodziewał. Niall często wspominał o
takich opowiadaniach, które tworzą ich fanki, sam jednak nigdy się w to nie
zagłębiał. Nie chciał wiedzieć, z kim one go tam w tych swoich chorych
fantazjach do łóżka wpychają. Chyba by zrobiło mu się niedobrze, gdyby się
dowiedział, że na przykład z takim Niallem właśnie.
–
O tak, tak lubię – przeczytał Liam na
głos, prawie dławiąc się śmiechem. – Harry
rozchylił bardziej nogi, pozwalając, aby kochanek wszedł w niego bardziej i
wypełnił go bolcem swojej miłości – nie wytrzymał. Ryknął śmiechem, kładąc
się na płytki i upuszczając laptopa. – Chcesz mojego „bolca miłości”, Harry? –
wydusił.
Harry
otworzył drzwi łazienki i spojrzał na kochanka z góry, cały czerwony.
–
Całkiem fajne są te opowiadania – powiedział, marszcząc groźnie brwi i
najwidoczniej chcąc dzięki temu wyglądać poważniej.
–
Mój bolec miłości – zsunął dłonią na penisa – czeka. To jak? – zapytał Liam i
poruszył brwiami.
–
A spieprzaj – prychnął i machnął ręką. Odwrócił się na pięcie i odszedł, zły.
–
No ej, czekaj! – krzyknął za nim Liam, podnosząc się szybko z posadzki i
ruszając za nim. – Ja naprawdę chcę się z tobą nim podzielić – powiedział i
uśmiechnął się szeroko. Harry przewrócił oczami, ale podszedł do niego i
pocałował mocno, po czym popchnął go na ścianę.
Twojego bloga znalazłam całkiem przypadkowo. Muszę powiedzieć, że to jeden z najlepszych tekstów, jakie o nich czytałam, a wytrwale przeszukuję sieć w poszukiwaniu fików o 1D.
OdpowiedzUsuńMoją miłością jest Ziam, ale przyznam z ręką na sercu, że ciągnęło mnie (po kryjomu) do Lirry. Najgorsze, że w necie Larry jest od grona, a też średnio za nim przepadam. I piąteczka za Nialla, mam takie samo zdanie co ty.
Podobało mi się, że tekst był zabawny, lekki w odbiorze, z humorem raczej podchodzącym pod kategorię ironicznego, nawet prześmiewczego. Tego właśnie brakuje mi w tekstach.
Czekam na więcej! Serio, świetna robota.
Pozdrawiam.
PS. Czy można powiedzieć, że rozdziewiczyłam tego bloga pierwszym komentarzem?
Przez chwilkę nie mogłam opanować śmiechu gdy liam, tak mu skradł tego laptopa xD
OdpowiedzUsuńNaprawdę zabawne i fajnie napisane ^ ^
Czekam na więcej!
"Bolec miłości"? xD
OdpowiedzUsuńPrzegenialne! Blog zapowiada się naprawdę ciekawie i z niecierpliwością czekam na kolejne teksty ^^